#116 Obrazem opowiadane... zabójczy perfekcjonizm
5
Czasem dzieje się tak, że stajemy się w czymś dobrzy, a wraz z każdym wyższym poziomem na jaki się wspinamy - chcemy umieć jeszcze więcej. Kiedy spojrzymy wstecz widzimy jakie popełnialiśmy błędy, co udało się nam poprawić i jaka przepaść dzieli nas od tego, co było.
Wtedy pojawia się coś jeszcze - dążenie do perfekcjonizmu. W samym tym dążeniu, w którym zostawimy sobie lukę na drobne pomyłki nie ma nic złego.
To motywuje, napędza do dalszego rozwoju.
Wtedy pojawia się coś jeszcze - dążenie do perfekcjonizmu. W samym tym dążeniu, w którym zostawimy sobie lukę na drobne pomyłki nie ma nic złego.
To motywuje, napędza do dalszego rozwoju.
Ja zapędziłam się w przysłowiowy kozi róg.
Wszystko musiało być perfekcyjne. Od materiału wyjściowego po każdy świetlny rozbłysk. Ogromne formaty, obciążające komputer by poprawiać coś, czego nikt poza mną nie widzi. W końcu przestałam robić cokolwiek.
Bo po co, skoro nie mogę być doskonała.
Bo po co, skoro nie mogę być doskonała.
Wczoraj po długim czasie zachciało mi się magicznego zamku.
Weszłam sobie na stronę pixabay.com i wyszukałam sobie zdjęcie.
Weszłam sobie na stronę pixabay.com i wyszukałam sobie zdjęcie.
Nie jest idealne, choć dość dużej rozdzielczości. Nie wiem ile razy chciałam się poddać i wyłączyć, bo ten wstrętny wewnętrzny głos powtarzał, że nie umiem nic z tym zrobić.
Ale nie wyłączyłam. I tak powstał magiczny zamek z księżycem w tle. Pozapalałam światła w pokojach, dodałam wodospady, pęknięcie, a u podnóża jezioro i łódkę. Zza zamku po lewej stronie widać gałęzie, a nad nimi białe ptaki. Chciałam nadać klimatu tajemnicy.
Wieczorem włączyłam HBO Go i obejrzałam "Mroczne materie" i teraz jak patrzę na ten obrazek to mi przypomina ten serial... :)
Miłego wieczoru :)
Poniżej proces powstawania.