Już we wtorek - 10 marca 2020 roku - do księgarń trafi "Pudełko z pamiątkami", które objęłam patronatem medialnymi,
i o którym pisałam w poprzednim poście - TUTAJ.
W przededniu premiery udało mi się zadać Katarzynie Kowalewskiej kilka pytań!
fot. Kuba Machnikowski
Katarzyna Kowalewska to wielbicielka książek, która potrafi czytać, idąc
chodnikiem i się przy tym nie przewrócić. Mieszka w Grodzisku
Mazowieckim z mężem i dwoma psami, z których jeden bez przerwy wyleguje
się w słońcu, a drugi bez przerwy psoci. Kocha
lato, morze, swój pisarski pokój, wesołego punk rocka oraz grę w
badmintona. Uczestniczka warsztatów literackich w ramach Międzynarodowego Festiwalu
Opowiadania (2015, 2018), Międzynarodowego Festiwalu Kryminału (2018)
oraz Festiwalu Góry Literatury (2018). Zaczynała jako felietonistka dla
portalu sportowego. Zadebiutowała powieścią
łotrzykowską „Pijany skryba”. Jej opowiadania ukazały się w
antologiach: „Autostop(y). Dziesięć opowiadań o wolności”, „Obiecaj”,
„Bierz mnie”, „Memento” oraz „Czytanie ziemi”.
"Pudełko z pamiątkami" to
jej pierwsza powieść obyczajowa.
Pod_lasem czytane: Zacznę od tego, od czego zwykle się zaczyna - czyli od początku… :)
Katarzyna Kowalewska: Fantastycznie! Lubię to.
Pod_lasem czytane: Urodziłaś
się z długopisem w dłoni? Od dziecka wiedziałaś, że chcesz pisać? Z
wypracowań na lekcjach języka polskiego zawsze miałaś najwyższą ocenę?
Katarzyna Kowalewska: No
co Ty! Przyznaję się jedynie do tego, że urodziłam się z książką w
dłoni. A panie z Biblioteki Garnizonowej w mojej rodzinnej miejscowości
zrobiły ze mnie książkoholika.
Pisanie? Scenariusze do
dziecięcych teatrzyków to dziecinada, a pamiętniki to głównie gorzkie
żale na rodziców. Chyba pierwszy kurs kreatywnego pisania zasiał we mnie
ziarno pisarzyny. Zresztą na tych zajęciach napisałam pierwszy rozdział
mojej pierwszej powieści. Poważnie!
A lekcje polskiego? Kochana,
ja prawie w ogóle nie czytałam lektur. Na szczęście Pani Profesor
zawsze na początku je streszczała, więc nie musiałam obawiać się
zdemaskowania. Na maturze... Do diabła, to będzie poważny coming out!
Polski to jedyny przedmiot, z którego dostałam czwórkę.
Pod_lasem czytane: Debiutowałaś
sześć lat temu powieścią łotrzykowską "Pijany skryba", w której głównym
bohaterem jest mężczyzna... 10 marca tego roku ukaże się Twój debiut
obyczajowy, w którym bohaterkami są w głównej mierze kobiety. Z
perspektywy której z płci pisało Ci się łatwiej?
Katarzyna Kowalewska: Zacznę od tego,
że gdy pisałam „Pijanego skrybę”, byłam zupełnie inną osobą. Teraz nie
umiałabym napisać czegoś podobnego. Maciek – główny bohater –
odzwierciedlał mój ówczesny temperament. Od tamtego czasu trochę się
uspokoiłam. ;) Wcześniej czułam, że pisząc z perspektywy kobiety, robię
się nienaturalnie ckliwa. Jakby bliżej było mi mentalnie do płci
męskiej, mój kobiecy głos brzmiał fałszywie. Pisząc „Pudełko...”,
stwierdziłam, że wcale nie muszę być ckliwa, żeby dobrze oddać kobiecą
naturę. Mam nadzieję, że mi się to udało.
Opowiedzieć
Ci dwie anegdoty na tematy „Skryby”?
Pod_lasem czytane: No pewnie!
Katarzyna Kowalewska: Pierwsza dotyczyła zarzutu użycia
przeze mnie w tekście słowa „kardigan”. Jeden z krytyków stwierdził, że
żaden mężczyzna nie potrafiłby zidentyfikować tego rodzaju odzieży.
Odwróciłam się do męża i spytałam: „Wiesz, co to jest kardigan?”. A on:
„Taki sweter zapinany na guziki.” Gdybyś go poznała, zrozumiałabyś, że
nie jest to facet, którego konikiem jest moda.
Druga anegdota
dotyczy męskiego czytelnika. Pani w zaprzyjaźnionej bibliotece zapytała
go po oddaniu książki, czy mu się podobała. Powiedział, że owszem,
książka zabawna, przygodowa, super. Pani spytała więc: „A zauważył pan,
że napisała ją kobieta?” Pytanie wynikało z tego, że na okładce jako
nazwisko autora widnieje „K.A. Kowalewska”, co nie jest oczywistym
wskazaniem płci. No i kiedy pan sobie to uświadomił, stwierdził:
„Faktycznie. Zdarzały się pewne dłużyzny.” Tak że w oczach mężczyzny
kobiety pisarki mają przyszytą jakąś łatkę nudziar. Tak czy siak to
zabawna historia.]
fot. Kuba Machnikowski
Pod_lasem czytane: Zapytałam Marcina i powiedział, że kardigan to: sweter :) Jednak krytyk nie miał racji :)
Zanim przejdę do pytań o "Pudełko z
pamiątkami" chciałabym jeszcze dowiedzieć się dlaczego "aż" lub "tylko",
bo wszystko zależy od punktu widzenia, czekałaś z wydaniem kolejnej
powieści?
Katarzyna Kowalewska: Nie wiem, czy chcesz tego słuchać. Zacznę dramatyzować.
Pod_lasem czytane: Ależ chcę! Pisałaś i wydawałaś opowiadania, to wiem, ale co w trakcie?
Katarzyna Kowalewska: Jednak
chcesz, żebym opowiedziała tę dramatyczną historię. W porządku. Na
Twoją odpowiedzialność. Otóż „w trakcie”, jak to ujęłaś, oprócz kilku
opowiadań na zadany temat, nie napisałam niczego, to znaczy żadnej
powieści. Straciłam pisarski głos. Niestety.
Nie będę wchodzić w
szczegóły, żeby nie zdemaskować osoby, która nie jest nawet świadoma
tego, co się stało. W każdym razie jest cenionym krytykiem. Wyraziła się
szczerze o jednym z tekstów, nad którym pracowałam i z którego byłam
dumna. Ogólny wydźwięk wypowiedzi tej osoby był taki, że tekst jest o
niczym. Rozumiesz? To całkowicie podkopało moją wiarę we własne
umiejętności. Plik natychmiast skasowałam i bodaj przez dwa lata nie
byłam w stanie napisać dłuższego tekstu, bojąc się, że nie będzie
wystarczająco dobry.
Na szczęście ten czas mam za sobą. Teraz
wystukuję literki, aż się iskrzy! Właśnie kończę kolejną powieść, już
mam pomysł na następną i nikt mnie nie zatrzyma. ;)
Pod_lasem czytane: W "Pudełku z
pamiątkami" główną bohaterką jest Asia, z którą i ja odnajduję kilka
punktów wspólnych, ale nie mogę wyzbyć się skojarzeń z Tobą! Asia jest
ciepłą, niezwykle sympatyczną 32-latką, która niemal wszystko
wizualizuje i ma dość zadziorne poczucie humoru. Do tego jest tłumaczką -
jak Ty, która pracuje jako fotografka - Twoją pasją jest również
fotografia, a jej pokój to dżungla - jak Twój pisarski pokój (który
zresztą można zobaczyć na Twoim profilu na Instagramie). Dzielisz z nią i
gust muzyczny, czy umiłowanie do literatury, ponieważ Aśka pięknie
wszystko potrafi spuentować odpowiednim cytatem. U innych bohaterek
również, widzę kilka Twoich cech, np. u Lilki umiłowanie do kolorów.
Kiedy tworzyłaś swoje bohaterki, to miałaś od razu taki zamysł?
Katarzyna Kowalewska: Ach,
jakże trudno całkowicie zdystansować się wobec swojego bohatera. No nie
potrafię. Na tej zasadzie nie umiałabym napisać powieści, której
głównym bohaterem byłby morderca, bo zwyczajnie nie mam morderczych
skłonności. Tak więc owszem, mamy z Aśką wiele punktów stycznych. Z
drugiej strony moi bohaterowie to nie wiwisekcja własnej osoby, nie
piszę w ramach autoterapii i nie poruszam wątków osobistych. Sprawy
osobiste zostawiam w zaciszu domowym.
Natomiast wspólne
mianowniki to raczej ułatwienie, które pozwala na uzyskanie bardziej
plastycznych opisów. Mówiąc konkretnie, o wiele łatwiej jest mi opisać
własny pokój, niż tworzyć nowy byt. Nota bene, kostka brukowa w kolorze
cafe late to moja kostka, dom Aśki znajduje się w podobnej lokalizacji.
Maciek ze „Skryby” mieszkał w mojej ówczesnej kawalerce i podróżował w
moje rodzinne strony tym samym autobusem PKS. Ale uspokajam: nie wszyscy
moi główni bohaterowie mieszkają w jednym pokoju i jeżdżą jednym PKSem.
Choć byłby to z pewnością wesoły autobus. ;)
Pod_lasem czytane: Czy kiedy zaczynasz
pisać to masz już w głowie zarys tego, co chcesz opowiedzieć, czy może
najpierw tworzysz bohaterów?
A jak było w przypadku "Pudełka z
pamiątkami"?
Katarzyna Kowalewska: Mam swoją metodę. Jest to średnia wyciągnięta z
cennych porad pisarskich i polega na tym: daję sobie trzy dni na
obracanie pomysłu w głowie i wypisywanie go na kartkach. W trakcie owej
burzy mózgu zdarza mi się tak udoskonalić wizję, że kompletnie się różni
od pierwotnego zamysłu. Notuję początek, to znaczy, w jaki moment akcji
chcę wrzucić bohatera, i koniec, czyli w jakim punkcie bohater ma się
znaleźć po przejściu przemiany, taki azymut. Wypisuję również trzy,
cztery punkty zwrotne i ustawiam je w kolejności od najmniej poważnego,
do najbardziej dramatycznego. Teraz wystarczy wypełnić wszystko tekstem.
;)
Opracowuję jeszcze coś na kształt CV ważniejszych bohaterów.
Kiedy, gdzie się urodzili, członkowie rodziny, szkoły, zainteresowania,
wygląd, cechy charakteru. To bardzo pomaga w trakcie pisania. Nawet
jeśli nie zamieszczę konkretnej informacji w tekście, zawsze mam
podstawę do zastanowienia, czy np. osoba, która studiowała psychologię,
zachowałaby się w taki a nie inny sposób. Niestety mam też słabą pamięć
do szczegółów i często muszę sprawdzać np. jak ma na imię siostra
bohaterki albo jaki kolor oczu ma jej ukochany. Poważnie. Wiem, że to
nie najlepiej o mnie świadczy, ale taka jest prawda.
I to by było
na tyle. Oczywiście moje notatki nie nadają się do publicznego
odtwarzania, gdyż wypracowanie dziesięciolatka brzmi bardziej literacko.
Ale tyle mi wystarcza. Kiedyś, w ramach eksperymentu, obmyśliłam sobie
powieść scena po scenie, na tablicy korkowej, zaznaczając kolorami, i
tak mnie ta czynność znudziła, że nigdy tej powieści nie napisałam. Tak
że jak widzisz, nie jestem typiarą, która wszystko szczegółowo planuje.
Pod_lasem czytane: Jesteś
niezwykle interesującą kobietą. Masz szereg zainteresowań, od sportu
przez fotografię i sztukę pisania, języki obce, kochasz muzykę i
zwierzęta, czy to wszystko pomaga Ci w tworzeniu opowieści? I jeszcze
jedno: czy zawsze masz przy sobie notes, w którym zapisujesz to, co może
Ci się przydać w kolejnej historii?
Katarzyna Kowalewska: Dziękuję, choć uważam, że każdy człowiek jest interesujący, tylko niektórzy po prostu mają większe gadane. ;)
Różne
zainteresowania na pewno pomagają, choć lubię się żalić, że nie mam
żadnego konkretnego, ciekawego fachu, który mogłabym wykorzystać w
książce. Nie jestem archeologiem, psychiatrą ani policjantką. Miałabym
osadzić akcję w urzędzie? Chyba żart! Czytelnicy poumieraliby z nudów.
Jeśli
chodzi o notes, oczywiście mam coś takiego i zawsze jest to Moleskine.
Wiem – luksusowy fetysz, ale na żadnych innych kartkach nie pisze się
tak wygodnie ołówkiem automatycznym. A jestem też ołówkowo-automatyczną
fetyszystką. Ostatnio jednak spisuję wszystko w komórce. Nie, nie
zrobiłam się ultranowoczesna. Po prostu kupiłam sobie świetny smartfon i
lubię czasem popisać się nim w pociągu.
Pod_lasem czytane: Może to niedyskretne
pytanie, ale czy "Pudełko z pamiątkami" wysłałaś do wielu wydawnictw?
Jak to z nim było? Jeżeli oczywiście nie jest to tajemnicą.
Katarzyna Kowalewska: Już
opowiadam. Ach, jak ja lubię Twoje pytania! Mówiłam Ci? Są genialne,
niesztampowe. Będę Cię wszystkim polecać jako wywiadowczynię. ;)
Ale
do rzeczy. Otóż w tym przypadku też miałam metodę. Najpierw odwiedziłam
kilka popularnych księgarń. Zatrzymywałam się przed regałami z
literaturą obyczajową i
wypisywałam nazwy wydawnictw, których
książek najwięcej stało na półkach. Szczerze, naprawdę chciałabym kiedyś
pisać zawodowo, a żeby to robić, czytelnicy muszą o mnie wiedzieć. Nie
dowiedzą się inaczej, niż widząc moje książki na półkach.
Wracając
to meritum, zrobiłam listę A, czyli najlepszych z najlepszych, i
awaryjną listę B wydawnictw, do których miałam wysłać powieść, gdyby nie
odezwał się nikt z listy A. Tych najlepszych było bodaj osiem i do nich
rozesłałam rękopis. Po dwóch miesiącach braku odpowiedzi, pamiętam, że
to był piątek, napisałam maila z delikatnym przypomnieniem. W
poniedziałek czekała na mnie wiadomość życia od wydawnictwa Zysk i S-ka.
Nie muszę mówić jaka. ;)
Pod_lasem czytane: Nie będę pytała o ulubione gatunki literackie, ale zapytam o ulubionych pisarzy. Kto inspiruje Kasię Kowalewską?
Katarzyna Kowalewska: Jest
wielu takich pisarzy. Nie chciałabym mówić, że mnie inspirują, bo to by
oznaczało, że w jakiś sposób wybrzmiewają w moich powieściach, a to
byłoby zbyt daleko posunięte stwierdzenie. Nie śmiem się porównywać do
takich osobistości. Alice Murno – czarodziejka słów, która pozwala
podglądać zwykłe życie przez okno kuchenne. Etgar Keret – mistrz
zaskakującej pointy. Stephen King – ten facet pisze takie thrillery, że
nawet jeśli przez całą powieść bohater tylko idzie, to czapki z głów,
droga Pani. Liz Gilbert – po prostu kocham jej umysł. Elif Shafak i
Chimamanda Ngozi Adichie – szacunek za to, jak postrzegają kobiety.
Lubię też humor i lekkość pióra Nicka Hornby’ego oraz polskich autorek
Aleksandry Tyl i Asi Tekieli.
Pod_lasem czytane: Wybacz mi to może niezbyt wyszukane pytanie, ale: po co piszesz?
Katarzyna Kowalewska: Bo
jest to dla mnie świetny sposób na spędzanie wolnego czasu. Bo chcę się
tym zajmować zawodowo – takie moje utopijne marzenie. Bo lubię czasem
pobyć sama ze sobą, bez towarzystwa innych ludzi. A ile można czytać. ;)
Pod_lasem czytane: Stresujesz się nadchodzącą premierą? Czy może jesteś przekonana o jej sukcesie, tak jak ja?
Katarzyna Kowalewska: Stresuję
się to może za dużo powiedziane. Czuję dreszczyk podniecenia. Jestem
ciekawa, jak to wyjdzie, zwłaszcza że zaczęłam współpracę z dużym
wydawnictwem. I absolutnie nie jestem przekonana o sukcesie, nawet jakby
mi ktoś codziennie to powtarzał. Po prostu taka jestem. No nie
przetłumaczysz.
To już ostatnie pytanie? Jaka szkoda! Ja się
dopiero rozkręciłam. Dziękuję pięknie za rozmowę. Było mi bardzo miło i
mam ogromną nadzieję, że Cię nie zanudziłam. Pozdrawiam wszystkich moich
czytelników, życzę przyjemnej lektury „Pudełka...” i uprzedzam
uczciwie: zwrotów nie przyjmujemy. ;)
Kasiu, bardzo dziękuję Ci za tę krótką rozmowę! Życzę Ci niekończącego się natchnienia i samych bestsellerów :)
"Pudełko z pamiątkami" ukaże się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka
10 marca 2020 roku.
Tego dnia planuję ogłoszenie konkursu na moim profilu na instagramie (@pod_lasem_czytane), gdzie będą do wygrania trzy egzemplarze tej powieści!
Zapraszam!