Na śniadanie tort szpinakowy — Kamila Mitek
Na śniadanie tort szpinakowy — Kamila Mitek
„Na śniadanie tort szpinakowy” to otulająca jak miękki kocyk powieść na szare, deszczowe dni, w której rodzicielska czułość, humor i miłość do drugiego człowieka, przeplatając się z codziennymi problemami, przypominają, że żebyśmy docenili słońce, musimy przetrwać pochmurne dni.
Gorzko, Gorzko - Joanna Bator
Gorzko, Gorzko - Joanna Bator
Jako trzecia na scenę wkracza heroina Violetta „Boże mój, wbiłeś we mnie wszystkie noże”, która całe życie pragnęła uwagi, grała zatem w teatrze, który z prawdziwym życiem wspólne miał jedynie miejsce akcji.
Od pierwszych stron „Gorzko, gorzko” urzekło mnie językiem, ale nie uwiodło prezentowaną historią. Szczątkowe informacje, były mało angażujące i czułam, że się jakoś tam mozolę, ale kiedy wszystko zaczęło się zazębiać, a historie przenikać, bo nie dość, że mamy biografię każdej z postaci, to możemy te kobiety zobaczyć oczami innych, to parafrazując Comę: obudziłam się wplątana w cudzą pościel, w cudze sny.
Magiczność w prozie Joanny Bator to wspomnienia ludzi, których już fizycznie na świecie nie ma, ale pamięć trzyma ich nadal blisko żywych, nadal kaszlą i mówią. Magiczny też jest realizm zaczynając od poczucia osamotnienia, strachu przed porzuceniem, przez domowe wyroby mięsne, Budkę Suflera, opowieści zapewniane przez „Skandale”, wiersze Stachury i książki mające dawać wrażenie oczytania, bo o to zwykle się wszystko rozbija, o to robienie wrażenia.
Kiedy zanurzamy się w przeszłość nie odnajdujemy ponumerowanych faktów, przez co, ta ważna dla mnie, realność historii jest namacalna, nawet wtedy gdy czyny, których podejmują się bohaterki napawają mnie odrazą.
Okładka „Gorzko, gorzko” jest pięknie ukwiecona, aby wabić czytelników jak pszczoły, jednak tytuł ostrzega, że po tym nektarze miód może nie być ani słodki, ani przejrzysty.
Skończyłam tę powieść kilka dni temu i mam jakąś taką w sobie nostalgię, tęsknotę do tych historii. Bo chociaż zostały zamknięte, to ich wydźwięk zawsze pozostanie żywy.
Liczba stron: 576
Kategoria: literatura piękna
Wieloświat - Anna Sokalska
Cykl „Opowieści z Wieloświata” znam dobrze. Świetnie się bawiłam podczas czytania „Wiedźmy”, naprawdę!, i to w dosłownym tego słowa znaczeniu - śmiałam się z perypetii zagubionej we współczesności wiekowej wiedźmy.
„Żertwa” urzekła mnie drugim dnem, mrokiem, wątkiem kryminalnym i zabawą formą. „Kuglarz” miał już trochę inne zadanie, ukrytą treść trzeba było wyłuskiwać, ale nadal była to powieść, w której się odnajdywałam i, mimo wielości przemyśleń w narracji, pozwalała mi czerpać przyjemność z rozpisanej przez Autorkę akcji.
Wieloświat - Anna Sokalska
Przyszedł czas na „Wieloświat”, czyli (chyba?) ostatnią część cyklu. I nie wiem co się stało, ale ja nie jestem w stanie tej książki przeczytać. Utknęłam przy ostatnim rozdziale drugiej części i dalej zwyczajnie nie dam rady. Czasy, kiedy zmuszałam się do czytania książki, po prostu minęły, i to bezpowrotnie.
Nie czuję dynamiki, ani nie czuję powodu dla którego miałabym tę powieść chcieć przeczytać. Po każdej próbie czułam się zwyczajnie czytaniem zmęczona.
Można czytać tę część bez znajomości poprzednich, chociaż nawiązania się zdarzają, jednak nie powodują dezorientacji, to taki ukłon w stronę znających wcześniejsze książki cyklu.
Trochę mi żal, że nie znalazłam już w „Opowieściach z Wieloświata” tego, co było mi bliskie. A może to ja się zmieniłam? Nie wiem.
Liczba stron: 576
Kategoria:fantastyka, fantasy, science fiction
#165 Dama ze szmaragdami - Paulina Kuzawińska
Madeline przybywa do Dworu pod Cisami (prawie dwa lata po wydarzeniach, które miały miejsce na Wzgórzu Mgieł), by uczestniczyć, poniekąd, w przygotowaniach do ślubu Claire Evans i Dereka Vernidera.
Claire, która pozuje do obrazu (tradycji rodziny Verinderów) z dnia na dzień czuje się coraz słabsza, aż w końcu... umiera... Jej śmierci towarzyszy burza, odnalezienie tajemniczej czaszki i powstanie tematu klątwy, a sama Madeline cudem unika śmierci.
W domu rodu Verniderów panuje gęsta atmosfera, stosunki między najbliższymi są bardzo napięte.
Alice ma potrzebę ciągłej rywalizacji, a Dexter - jako niepełnosprawny - ma żal do rodziny, m. in. za nierówne traktowanie rodzeństwa.
W domu przebywa również malarz, kiedyś bardzo sławny, dziś schorowany i niestroniący od alkoholu - Monsieur Dubois.
Wszystkim zawiaduje matka rodzeństwa.
Droga do prawdy będzie wybrukowana rodzinnymi tajemnicami, przemilczeniami i zdradami wszelakiej maści.
Sama zagadka kryminalna nie jest specjalnie trudna do rozwiązania i nie miała ona dla mnie aż takiego znaczenia. Choć gdyby ją mocniej poplątać, fani typowych kryminałów retro, byliby pewnie bardziej zadowoleni.
Paulina Kuzawińska bawi się konwencją powieści gotyckiej, romansu grozy. Da się to zauważyć; od sposobu w jaki kreuje swoich bohaterów, którzy są mocno przerysowani. We wszystkim co robią, czy mówią wybrzmiewa przesadna egzaltacja, sentymentalizm.
Znajdziemy tu niewinne, delikatne jednostki, ale i osobnika, który reprezentuje przeciwstawną charakterystykę i nie tylko z powodu swojej powierzchowności.
Dom, w którym toczy się w głównej mierze akcja, kipi wręcz upiorną atmosferą, oczywiście taką żywcem wyjętą z epoki wiktoriańskiej.
W treści pojawiają się listy i wiersze, które podsycają romantyczny charakter opowieści.
Liczba stron: 336
Kategoria: literatura piękna
#164 Porozmawiajmy z.... Katarzyną Kowalewską - Autorką "Pudełka z pamiątkami"
i o którym pisałam w poprzednim poście - TUTAJ.
W przededniu premiery udało mi się zadać Katarzynie Kowalewskiej kilka pytań!
Pod_lasem czytane: No pewnie!
Zanim przejdę do pytań o "Pudełko z pamiątkami" chciałabym jeszcze dowiedzieć się dlaczego "aż" lub "tylko", bo wszystko zależy od punktu widzenia, czekałaś z wydaniem kolejnej powieści?
Kiedy tworzyłaś swoje bohaterki, to miałaś od razu taki zamysł?
A jak było w przypadku "Pudełka z pamiątkami"?
10 marca 2020 roku.
Tego dnia planuję ogłoszenie konkursu na moim profilu na instagramie (@pod_lasem_czytane), gdzie będą do wygrania trzy egzemplarze tej powieści!
#163 Pudełko z pamiątkami - Katarzyna Kowalewska - opinia przedpremierowa - PATRONAT MEDIALNY
Ale jak to w życiu bywa nic doskonałe nie jest! Czasem wystarczy coś przemilczeć, oczywiście mając czyjeś dobro w zamyśle, i zaczynają się kłopoty.
Wszystko zapowiada się pięknie, w końcu ślub, miłość, romantyzm, ale... przyjaciółki niekoniecznie popierają wybór Lilki. Wspierają ją jednak, jak tylko kobiety potrafią.
Traf chce, że czujne oko aparatu rejestruje pewien szczegół, który niczym ruch skrzydeł motyla uruchamia prawdziwe tsunami zdarzeń.
Dodatkowo Asia, nie zna prawdy dotyczącej jej rodziców, a babcia Maryla, która mogłaby udzielić jej wyczerpującej odpowiedzi - milczy jak zaklęta. Kiedy bohaterka zbiera się na odwagę i próbuje nakłonić babcię do zwierzeń, to dla obu nie kończy się to dobrze. Jedna trafia do szpitala, a druga musi poruszać się o kuli.
Panna Maciejska nawet spowolniona, z powodu nabytej kontuzji, nie poddaje się w odkrywaniu prawdy - zarówno tej dotyczącej jej rodziców, jak i tej zapisanej przez aparat. Po drodze zmieni życie kilku nowo poznanych ludzi i stanie się doradcą w sprawach związanych z dorastaniem.
Podkreśla rolę dzieciństwa w życiu dorosłego człowieka, jak przemilczenia, które choć w gruncie rzeczy miały nas uchronić przed smutkiem, to go tylko powodują.
Człowiek zawsze dąży do poznania, a jak poznać siebie, kiedy się nie wie skąd się pochodzi?
Dostrzega jak nieodpowiednie zachowania dorosłych mają wpływ na kształtowanie psychiki nastolatki.
Jak jedna nieuczciwość rodzi kolejną.
Porusza nawet problem nierównego traktowania rodzeństwa.
Dostaje się też trochę służbie zdrowia, ale oczywiście z odpowiednią dawką humoru.
A co z mężczyznami? Oczywiście są! Miłośniczki skrupulatnych opisów, służących do wiernego wyobrażenia sobie męskich bohaterów, na pewno nie będą zawiedzione!
Polecam, ale i ostrzegam! Książka Katarzyny Kowalewskiej jest jak słodka babeczka, od której się nie tyje, ale niestety równie szybko się ją kończy!
Liczba stron: 320
Kategoria: literatura obyczajowa
#161 Czarne Miasto - Marta Knopik
Lubię treści nieoczywiste, mroczne, duszące i przytłaczające, przez które zdaje się przedzierać zaledwie kilka promieni światła.
Uwielbiam ćmy, bo choć żyją w mroku wiedzą, że światło jest istotne, zawsze zmierzają w jego kierunku. Nawet niewielka jego ilość zmienia postrzeganie, tego na co się patrzy.
To literatura piękna, a określenie tego gatunku literackiego wywodzi się z języka francuskiego, powstało przez analogię do określenia sztuki piękne. Jednak w przypadku tej pozycji nie chodzi tylko o ładny język.
Przez całą historię kobiety próbują się odnaleźć - w rzeczywistości jak i w wymiarze duchowym. Poznajemy przeszłość śląskiej rodziny za pomocą opowieści brzmiących jak legendy i wspomnień opisanych jak kadry z filmu, lub malowane obrazy - jedna z sióstr jest artystką.
To opowieść dla tych którzy lubią się zastanawiać nad tym - dlaczego coś jest w takim, a nie innym kolorze i co to może oznaczać, a wyobraźnię mają wolną od ograniczeń.
Takie mam skojarzenia, może one pozwolą Wam zdecydować czy jesteście gotowi, by odwiedzić ulice Czarnego Miasta.
Liczba stron: 320
Kategoria: literatura piękna
#157 Czarna, czarna toń - Martyna Szkołyk
Za dzikość, za wolność, którą tak naprawdę one są i za strach... przed ludźmi.
Wszystko w tej książce jest przesiąknięte magią. Od samego lasu i Wieczna - jeziora, po postaci, które choć przemieniają się w zwierzęta, są bardziej ludzkie niż nie jeden człowiek. Mają jednak podobne do nas wady - oceniają się przez pryzmat pochodzenia, boją się tego, czego nie znają, a na krzywdę odpowiadają krzywdą.
Autorka wspomina rusałki, czy licho, jest i szaman, pojawiają się inkwizytorzy. Jest mrocznie. Jest krwawo. Głód i przemoc zbierają swoje żniwo. Co dajesz wraca.
Mimo że sama oś fabuły jest dynamiczna, to spokojna narracja równoważy dzikość charakterów bohaterów. Las żyje, a niektóre jego miejsca budzą strach i to nawet wśród żyjących w nim istot. Jednak najbardziej niebezpieczne mogą okazać się miasta zamieszkane przez ludzi.
Nie umiemy poprosić o pomoc, bo zdaje się, że nią nie zasługujemy. Czasem przykrywa nas woda, a wodę lód - toniemy, i musi przyjść ktoś kto wykuje przerębel. Przebaczyć nie jest łatwo, jak i o to przebaczenie poprosić - a ludzka niechęć do nazywania emocji jest jedną z najbardziej niszczycielskich sił.
#146 Strupki - Paulina Jóźwik
Są takie książki, są takie historie, które trafiają do nas bardziej niż byśmy chcieli, niż byśmy się spodziewali. Takie, które pokazują, że każdy z nas ma w sobie jakieś ukryte drzwi, przez które sączy się coś, co stale wraca i stale mąci myśli.
Odkryjemy relacje jakie ją łączą z najbliższą rodziną - z tatą, siostrą i ciocią - siostrą zmarłej babci. Powoli odkryjemy też sekrety - jakie kryje rodzina Poli. Wszystko w atmosferze melancholii i smutku do którego kontrastem jest piękny, poetycki i kwiecisty język metafor jakie stosuje Autorka.
Książka ma zaledwie 256 stron, a czytałam ją trzy dni z uwagi na ciągle załzawione oczy - nie widziałam tekstu. Ale to były dobre łzy.
Bohaterka chciałaby żyć po swojemu, zostać w mieście, nie rozpamiętywać tego, co było, patrzeć w przyszłość.
Tylko czy takie zepchnięcie części życia w zapomnienie to dobra droga?
Czy nie straci wtedy części siebie? Swoich korzeni?
Usłyszałam tę skrzypiącą podłogę, poczułam tę sztywną, wykrochmaloną pościel. Widziałam wielki, drewniany kredens na drzwiczkach którego - ciocia suszyła zioła. Przypomniałam sobie wspólne pieczenie i wspólne posiłki.
Ale i wspólne milczenie o sprawach, o których się nie mówi, jakby niewypowiedziane słowa sprawiały, że problemy znikną, albo się same rozwiążą. Cisza, która jest tak głośna, że aż boli od niej głowa. Nikt nie lubi mówić o sprawach trudnych, o tajemnicach, o własnych żalach. To wszystko, co niewypowiedziane narasta i nas dręczy.
Cisza wypełniona mlaskaniem i uderzaniem łyżek o talerze.
Cisza, która mówiła o nas więcej, niż moglibyśmy się spodziewać".
Czy rzeczywiście musimy powielać scenariusze, które znamy?
Pokręcone relacje rodzinne, milczący, zimny ojciec, siostry, które powinny być sobie najbliższe - a są dla siebie obce.
Wszystkich coś uwiera, dusi, ale nikt nie chce powiedzieć wprost tego, co czuje, jakby z każdym wypowiedzianym słowem miałby zniknąć.
Fabuła płynie niczym przenikające się pory roku. Powoli, niespiesznie z całą gamą kolorów i emocji - jak w realnym życiu.
A ja po każdym rozdziale zastanawiałam się: skąd ona to wie?
Za swój egzemplarz dziękuję wydawnictwu Znak.
Liczba stron: 256